Pożar w Nibylandii

W Hollywood latami za alibi robiło enigmatyczne hasło "procesu twórczego", którym można było maskować dowolne formy nadużyć. Jeśli "działalność kreatywna" wymagała zastosowania radykalnych środków –  przekroczenia granic cielesnych, psychicznych czy po prostu reguł dobrego smaku – nikt się nie dziwił i nie narzekał, a co najwyżej grzecznie prosił o dublera. To właśnie temu – wśród innych istotnych

Did you enjoy this post? Why not leave a comment below and continue the conversation, or subscribe to my feed and get articles like this delivered automatically to your feed reader.

Comments

Brak komentarzy.

Przepraszamy, możliwość dodawania komentarzy jest obecnie wyłączona.